Drzewo do samego nieba

Pamiętam z dzieciństwa drzewo – wierzbę płaczącą, z gałązkami zwisającymi do ziemi. Rosła w rogu naszego podwórka. Było to miejsce zabaw dzieciaków z trzech okolicznych bloków. Czym ta wierzba nie była : statkiem pirackim, namiotem chroniącym przed burzą, domem. Drugim takim drzewem mojego dzieciństwa była czereśnia na działce dziadków. Stworzona wręcz do wspinaczki. Przesiadywałyśmy tam z siostrą często, plując pestkami na odległość. To też pierwsze drzewo, z którego spadłam.

Takie drzewa, które wspominamy z nostalgią ma wielu z nas.

Dlatego z taką radością zabrałam się za książkę Marii Terlikowskiej „Drzewo do samego nieba” z ilustracjami Teresy Wilbik. Książka pozwoliła mi wrócić do lat dzieciństwa.

Poetycko opisana historia przypomina o świecie, którego już chyba  nie ma. O świecie, w którym ludzie z sąsiedztwa są sobie bliscy, o bezinteresownej pomocy.

Tę książkę warto przeczytać dziecku głośno i o niej porozmawiać. A o czym: o dzieciństwie nas rodziców, o przyjaźni, o bezinteresowności  i o tym ze warto zawalczyć o sprawy dla nas ważne.

Polecam do głośnego czytania dzieciom i do cichego czytania dla nas dorosłych.

Autor: Maria Terlikowska

„Drzewo do samego nieba” (str. 49)

Ilustrator: Teresa Wilbik

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *